W dniu 16 stycznia 2019 roku omawiałyśmy książkę Hannah Rothschild „Baronowa jazzu”.
„W 1458 roku cesarz Fryderyk III ogłosił, że Żydzi mogą pozostać we Frankfurcie pod warunkiem, że bedą płacić za możliwość mieszkania w tej ciasnej, ogrodzonej ulicy w północno-wschodniej części miasta. Judengasse, wąska arteria długa na ledwie sto kilkadziesiąt metrów, pierwotnie miała być domem dla około stu osób. Na początku XV wieku żyło tam ponad pięćset rodzin. Na początku XVIII jakimś cudem wcisnęło się ich tam trzy tysiące. Próbowano ograniczyć populację, pozwalając na nie więcej niż dwanaście ślubów rocznie, i to tylko pod warunkiem, że małżonkowie ukończyli dwadzieścia pięć lat”.
„ W XVIII wieku Żydzi mogli opuszczać Judengasse tylko pod warunkiem, że jeśli zakładali na marynarki opaskudzająca dwoma żółtymi pierścieniami, a kobiety musiały mieć zasłonięte twarze. Jeśli mijał ich Aryjczyk, Żydzi mieli zdejmować czapkę, spuszczać wzrok i stanąć plecami do najbliższej ściany”
Pannonica Rothschild urodziła się w 1913 roku w rodzinie, która w ciągu zaledwie pięciu pokoleń przebyła drogę z frankfurckiej dzielnicy żydowskiej do grona bajecznie bogatej arystokracji. Jako dziecko ubrana na biało Nica spacerowała z siostrami oraz guwernantką po parku pełnym kangurów, wielkich żółwi, emu i zebr – zwierząt z egzotycznej kolekcji wuja Waltera. Jako nastoletnia debiutantka poznała i poślubiła barona Julesa de Koenigswartera, który nauczył ją pilotować samolot i porwał do château we Francji. Po wybuchu wojny Nica z dwójką dzieci w ostatniej chwili uciekła do Anglii, ale wkrótce wróciła na front, by działać w ruchu Wolna Francja. Wydawało się, że ma wszystko: dzieci, przystojnego męża i fundusz powierniczy. Ale na początku lat 50. usłyszała ’Round Midnight Theloniousa Monka, legendy jazzu. Musiała go poznać.
Kobieta, która do końca swoich dni mogła żyć w bezpiecznym świecie, pod kloszem stworzonym dzięki rodzinnej fortunie Rothschildów. Wolała jednak salony zamienić na zadymione jazzowe kluby, znajomość z Winstonem Churchillem na przyjaźń z czarnoskórymi muzykami, a angielskie pałace na domek w New Jersey z niezliczoną ilością kotów.
„Baronowa jazzu” to muzyczna odyseja i przepiękna historia miłosna. Opowieść o niezwykłym życiu wiodącym z brytyjskiej posiadłości, przez ciemność Holokaustu, aż do szalonego środowiska nowojorskiej sceny jazzowej.
„Baronowa Jazzu” to świetna książka dla fanów gatunku, ale i osób lubiących ciekawe historie.
Na następne spotkanie klubu zapraszam 20 lutego 2019 roku. Omawiać będziemy książkę Andrzeja Stasiuka „Kroniki beskidzkie i światowe”.